Rowerowe rozpoczęcie roku - zimowy rajd po WPN

Niedziela, 13 stycznia 2013 · Komentarze(2)
Pierwszy raz w tym roku na normalnym rowerze w przepięknej zimowej scenerii. Tradycyjnie rajd starymi ścieżkami po WPN, którymi jeździliśmy wielokrotnie za dnia i w nocy. Jechałem solo bo reszta ekipy albo jeszcze dosypiała, niektórzy wczoraj jechali nockę w Poznaniu, niektórzy wybrali poranne bieganie. Było biało i jeszcze raz biało, mroźnie i miejscami ślisko - zaliczyłem dwie niezłe wywroty - przy jednej z nich zgubiłem część oświetlenia (ale tylko małą lampkę, która i tak dawała niewielkie światło).

Zacząłem wjazdem do WPN od strony Krosinka i sinusoidą dojechałem nad J. Dymaczewskie.

Sinusoida nad Jezioro Dymaczewskie © Filip



Solo po WPN wodok z kokpitu na J. Dymaczewskie © Filip


Mostek na strumyku, który dopływa do J. Dymaczewskiego © Filip


Następnie z Dymaczewa odbiłem na Górkę i jechałem wzdłuż J. Góreckiego, gdzie zatrzymałem się na plaży od strony wyspy.

Nad Jeziorem Góreckim plaża z widokiem na Wyspę © Filip


Później objechałem J. Góreckie i zatrzymałem się pod daszkiem, gdzie zjadłem pyszne śniadanie...

Happy Meal nad Jeziorem Góreckim © Filip


Na zdrowie © Filip


Uzupełniwszy paliwo w baku :) ruszyłem wzdłuż J. Góreckiego i dojechałem przez parkingi przy Grajzerówie do Jeziora Jarosławieckiego, które zrobiłem dookoła.
Nad Jeziorem Jarosławieckim © Filip


Po rundce dookoła Jarocha wróciłem nad Jezioro Góreckie, a następnie jadąc wzdłuż J. Kociołek podjechałem pod Osową Górę (minąłem pełno kijkarzy). Tam zatrzymałem się na ostatni łyk malinowej herbatki przy Studzience Napoleona.

Herbatka malinowa przy Studzience Napoleona © Filip


Dalej zjechałem nieczynnym jeż dawno stokiem narciarskim w dół (nie wiem co za kretyni zaorali połowę powierzchni stoku) i dojechałem do zdewastowanej stacji kolejowej w Osowej Górze. Później jeszcze podjazd pod Szpital w Ludwikowie i dalej z góreczki do domu do ciepełka ...

Zdewastowana Stacja Kolejowa Osowa Góra © Filip

Nocny Rajd po WPN i okolicy z grilowaniem

Niedziela, 30 grudnia 2012 · Komentarze(0)
Tym razem umówiliśmy się na nocny rajd rowerowy po WPN. Przyjechało 3 bikeziomali z Poznania i 4 osobową grupą rozpoczęliśmy z Parkingu przy Tesco w Mosinie podjazdem pod górę do Glinianek, mała rundka wokół Glinianek i zjazd wąskimi ścieżkami rowerowymi w okolice Kruszarni, a dalej w kierunku Puszczykowa. W pewnym momencie awaria roweru Darka - niesamowity przypadek - gałąź wkręciła mu się w tylne koło i zabrała 3 szprychy. Po tym incydencie poskładaliśmy jakoś szprychy tak aby kolega mógł jechać no i zdecydowaliśmy się już tylko na kręcenie po asfaltowych i utwardzonych ścieżkach. Ruszyliśmy do Puszczykowa, do Lokomotywy, dalej do Wir i w Wirach wzdłuż torów kolejowych do Grajzerówy. Po drodze zjazd nad Jezioro Jarosławieckie i powrót wzdłuż jeziora Góreckiego na Parking przy Tesco. Następnie żegnaliśmy stary rok przy karkóweczce i kiełbasce na parkingu przy Gliniance. BYŁO SUPER, zdjęcia z naszej wyprawy są u SŁAWKAS

Poznańska Masa Krytyczna

Piątek, 28 grudnia 2012 · Komentarze(0)
Moja pierwsza masa krytyczna. Wyjazd z Krosna (Gmina Mosina) do Poznania, tradycyjnie przez Puszczykowo, Luboń, Dębiec, Deptak (piątka ze Starym Marychem tak na szczęście :) i na Stary Rynek. Na Starym już czeka kilkunastu bikerów, no i dwóch bikeziomali (Darek i Slaweks). Po kilkunastu minutach wyczekiwania wyjazd ze Starego w asyście Policji i Nadzoru Ruchu MPK i 10-km rundka po ulicach Poznania - było zimno jak diabli, zwłaszcza stopy i palce u rąk, mróz był niewielki -1,5 st, ale temperatura odczuwalna jakieś 10 st niższa. Później powrót na Stary Rynek i jeszcze rundka z chłopakami na Maltę, no i deptanko do domu - i znowu Dębiec, Luboń Puszczykowo, Mosina i Krosno (było zimno, ale jak się kręci a nie stoi w miejscu to jakoś cieplej... :)

Z kolegami po Masie Krytycznej na Malcie. © Filip


Poznańska Masa Krytyczna Zlot na Starym Rynku © Filip

Świąteczna wycieczka do Poznania

Środa, 26 grudnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki solo
Świąteczna wycieczka z Mosiny przez Luboń do Poznania (Malta, Stary Rynek oraz Deptak)i powrót również przez Luboń i Puszczykowo. W Puszczykowie próba wjechania w teren (... oj ciągnie wilka do lasu...) i spektakularna gleba na lodzie (lód znajdował się w kałuży którą musiałem przejechać bo była na całej szerokości drogi). Po tym mokrym incydencie powrót na asfalt i ścieżki rowerowe. Generalnie bardzo mokro, z nieba leciało jakieś badziewie (ni to deszcz ni to śnieg - ale nie dało się jechać w okularach bo szybko mokły, więc jechałem przymrużony).
Bikerów widziałem chyba tylko dwóch, nie licząc Starego Marycha, który zawsze stoi gotowy z rowerem ;)