Tym razem umówiliśmy się na nocny rajd rowerowy po WPN. Przyjechało 3 bikeziomali z Poznania i 4 osobową grupą rozpoczęliśmy z Parkingu przy Tesco w Mosinie podjazdem pod górę do Glinianek, mała rundka wokół Glinianek i zjazd wąskimi ścieżkami rowerowymi w okolice Kruszarni, a dalej w kierunku Puszczykowa. W pewnym momencie awaria roweru Darka - niesamowity przypadek - gałąź wkręciła mu się w tylne koło i zabrała 3 szprychy. Po tym incydencie poskładaliśmy jakoś szprychy tak aby kolega mógł jechać no i zdecydowaliśmy się już tylko na kręcenie po asfaltowych i utwardzonych ścieżkach. Ruszyliśmy do Puszczykowa, do Lokomotywy, dalej do Wir i w Wirach wzdłuż torów kolejowych do Grajzerówy. Po drodze zjazd nad Jezioro Jarosławieckie i powrót wzdłuż jeziora Góreckiego na Parking przy Tesco. Następnie żegnaliśmy stary rok przy karkóweczce i kiełbasce na parkingu przy Gliniance. BYŁO SUPER, zdjęcia z naszej wyprawy są u SŁAWKAS
Moja pierwsza masa krytyczna. Wyjazd z Krosna (Gmina Mosina) do Poznania, tradycyjnie przez Puszczykowo, Luboń, Dębiec, Deptak (piątka ze Starym Marychem tak na szczęście :) i na Stary Rynek. Na Starym już czeka kilkunastu bikerów, no i dwóch bikeziomali (Darek i Slaweks). Po kilkunastu minutach wyczekiwania wyjazd ze Starego w asyście Policji i Nadzoru Ruchu MPK i 10-km rundka po ulicach Poznania - było zimno jak diabli, zwłaszcza stopy i palce u rąk, mróz był niewielki -1,5 st, ale temperatura odczuwalna jakieś 10 st niższa. Później powrót na Stary Rynek i jeszcze rundka z chłopakami na Maltę, no i deptanko do domu - i znowu Dębiec, Luboń Puszczykowo, Mosina i Krosno (było zimno, ale jak się kręci a nie stoi w miejscu to jakoś cieplej... :)
Świąteczna wycieczka z Mosiny przez Luboń do Poznania (Malta, Stary Rynek oraz Deptak)i powrót również przez Luboń i Puszczykowo. W Puszczykowie próba wjechania w teren (... oj ciągnie wilka do lasu...) i spektakularna gleba na lodzie (lód znajdował się w kałuży którą musiałem przejechać bo była na całej szerokości drogi). Po tym mokrym incydencie powrót na asfalt i ścieżki rowerowe. Generalnie bardzo mokro, z nieba leciało jakieś badziewie (ni to deszcz ni to śnieg - ale nie dało się jechać w okularach bo szybko mokły, więc jechałem przymrużony). Bikerów widziałem chyba tylko dwóch, nie licząc Starego Marycha, który zawsze stoi gotowy z rowerem ;)